Możesz być mądry albo głupi, piękny albo brzydki. Możesz
nawet być katolikiem albo niewierzącym, zwolennikiem prawicy lub lewicy, gejem
lub homofobem. Jeśli tylko nie znajdziesz się pośród swoich przeciwników albo w
grupie fanatyków, to możesz mimo wszystko spokojnie żyć ze swoimi cechami i
poglądami.
Ale gdy założysz skarpetki do sandałów, to nie ma dla ciebie
litości. Choćbyś był nawet drugim Picassem, Joyce’em, Einsteinem czy
jakąkolwiek postacią, która zrobi coś dla ludzkości, to nic, to i tak nic nie
zmieni. Złodziej, cham, chuligan – jeśli tylko nie pokażesz się kobiecie w
sandałach i skarpetach, to nawet to da się zaakceptować. Podobnie gdy pojawisz
się w jakimś towarzystwie – ze wzgląd na ten drobiazg narażasz się na
ostracyzm.
Brzmi to absurdalnie? Gdyby to pokazał Monty Phyton 40 lat
temu, to pewnie nikt nie miałby wątpliwości. Ale dzisiaj powyższe stwierdzenia
absurdem nikomu się nie wydadzą. Przecież to proste: chodzenie w sandałach i
skarpetach to obciach…
No właśnie „obciach” jak mało która ideologia robi pranie
mózgu, szczególnie zaś wśród młodych ludzi. Chociaż pozornie dzisiejsza
młodzież jest bardziej wyzwolona niż pokolenie ich rodziców czy dziadków, to
jednak lęk przed obciachem paraliżuje ich umysł, a w konsekwencji może
prowadzić do rzeczywistych tragedii.
Gdy chodzi o mainstreamowe spory, to stajemy – z reguły
według własnego sumienia – po jednej lub drugiej stronie, a broniąc swojej
racji, uzasadniamy to często jako obronę wolności. Szkoda, że jest inaczej na
co dzień, gdy chodzi o trendy, modę czy też sprawę obciachu. Wtedy oddajemy
naszą wolność bez zastanowienia, spuszczając z zawstydzenia głowę.
I tak pozwalamy sobie wmawiać, że musimy nosić modne
ubranie, posiadać nowe telefony komórkowe, albo – jeśli chodzi o kobiety –
ulegamy histerii na punkcie swojego wyglądu, szczególnie zaś szczupłości.
Wolność traktuję przede wszystkim jako stan umysłu. Dlatego mam
gdzieś również wzór nowoczesnego mężczyzny i jeżdżę na różowej damce, ubrany w
czapkę z pingwinami, ubieram stare niebieskie kalesony, a wieczorem golę się
kremem Wars. Gdy zaś przyjdzie lato usiądę w ogródku kawiarnianym w różowych
skarpetkach ubranych do sandałów i napiję się małego piwa z sokiem i z rurką. I
naprawdę mnie nie poruszy, jeśli przechodzące nastolatki zareagują tylko
sarkastycznym śmiechem.
Francescohttps://www.facebook.com/Francescoformatbezf