poniedziałek, 10 grudnia 2012

A ty noś skarpety i sandały jak my

Możesz być mądry albo głupi, piękny albo brzydki. Możesz nawet być katolikiem albo niewierzącym, zwolennikiem prawicy lub lewicy, gejem lub homofobem. Jeśli tylko nie znajdziesz się pośród swoich przeciwników albo w grupie fanatyków, to możesz mimo wszystko spokojnie żyć ze swoimi cechami i poglądami.
Ale gdy założysz skarpetki do sandałów, to nie ma dla ciebie litości. Choćbyś był nawet drugim Picassem, Joyce’em, Einsteinem czy jakąkolwiek postacią, która zrobi coś dla ludzkości, to nic, to i tak nic nie zmieni. Złodziej, cham, chuligan – jeśli tylko nie pokażesz się kobiecie w sandałach i skarpetach, to nawet to da się zaakceptować. Podobnie gdy pojawisz się w jakimś towarzystwie – ze wzgląd na ten drobiazg narażasz się na ostracyzm.
Brzmi to absurdalnie? Gdyby to pokazał Monty Phyton 40 lat temu, to pewnie nikt nie miałby wątpliwości. Ale dzisiaj powyższe stwierdzenia absurdem nikomu się nie wydadzą. Przecież to proste: chodzenie w sandałach i skarpetach to obciach…
No właśnie „obciach” jak mało która ideologia robi pranie mózgu, szczególnie zaś wśród młodych ludzi. Chociaż pozornie dzisiejsza młodzież jest bardziej wyzwolona niż pokolenie ich rodziców czy dziadków, to jednak lęk przed obciachem paraliżuje ich umysł, a w konsekwencji może prowadzić do rzeczywistych tragedii.
Gdy chodzi o mainstreamowe spory, to stajemy – z reguły według własnego sumienia – po jednej lub drugiej stronie, a broniąc swojej racji, uzasadniamy to często jako obronę wolności. Szkoda, że jest inaczej na co dzień, gdy chodzi o trendy, modę czy też sprawę obciachu. Wtedy oddajemy naszą wolność bez zastanowienia, spuszczając z zawstydzenia głowę.
I tak pozwalamy sobie wmawiać, że musimy nosić modne ubranie, posiadać nowe telefony komórkowe, albo – jeśli chodzi o kobiety – ulegamy histerii na punkcie swojego wyglądu, szczególnie zaś szczupłości.
Wolność traktuję przede wszystkim jako stan umysłu. Dlatego mam gdzieś również wzór nowoczesnego mężczyzny i jeżdżę na różowej damce, ubrany w czapkę z pingwinami, ubieram stare niebieskie kalesony, a wieczorem golę się kremem Wars. Gdy zaś przyjdzie lato usiądę w ogródku kawiarnianym w różowych skarpetkach ubranych do sandałów i napiję się małego piwa z sokiem i z rurką. I naprawdę mnie nie poruszy, jeśli przechodzące nastolatki zareagują tylko sarkastycznym śmiechem.
Francesco
https://www.facebook.com/Francescoformatbezf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz